poniedziałek, 6 czerwca 2011

Co z tym angielskim ?

 Zdaje sobie sprawę że łatwo połamać zęby próbując pisać cokolwiek na temat tego języka . Pojawiło się ostatnio w mojej głowie kilka przemyśleń z tym związanych .
 Odkąd pamiętam język angielski jest na szczycie jeżeli chodzi o tak zwaną 'międzynarodową użytecznoś 
 W tych czasach angielski stał się obowiązkiem . Panuje pogląd że "z angielskim dogadasz się wszędzie " .Czy aby na pewno ? Do dziś pamiętam niezwykle pociągającą Węgierkę w Debreczynie która chcąc zapytać o imie powiedziała po prostu " my name is " w sposób odpowiedni dla zadawania pytań .Ten przykład nie miał na celu pokazania że Węgrzy to naród tępaków(bo tak nie jest ) . Dochodzę do bolesnego wniosku że nawet znając język angielski perfekcyjnie w niektórych krajach jesteś zmuszony na głupi uśmiech i machanie rękoma .
Zresztą internacjonalizacja angielskiego wpływa na powstawanie niepoprawnych wzorców wymowy . Co znacznie utrudnia komunikację . Moja nauczycielka twierdzi że za 15 lat obok british i american powstanie ,"polglish .rusglish,chinglish " etc Smutne to i śmieszne jednocześnie . Ciekaw jestem co na to Brytole ? ;)
   Swoją drogą mam wrażenie że w tym kraju dobrzy filologowie angielscy siedzą w piwnicach .Co powoduje że do szkół posyła się beztalencia .Ludzi ,którzy skończyli filologie "bo jest moda " . Którzy nie potrafią  dobrze przekazywać wiedzy . Bo z autopsji wiem ,że to wbrew pozorom zadanie nadzwyczaj trudne .
Inna sprawa że polska szkoła robi spory błąd . Każdy mówi jak chce ,pisze jak chce ale gramatyka to przecież podstawa . Ucznia który zapomina o dodaniu -s w 3 osobie Present Simple uczy się na siłe okresów warunkowych .Efekt jest taki że 80 % licealistów zamiast mówić płynnie ,duka niegramatyczne niby-zdania . W Londynie wziętoby takiego typowego licealiste za niedouczonego uchodżce z Kambodży .
Tak więc stwierdzenie "prawie każdy zna angielski " uważam za bzdurne pobożne życzenie .Angielski na pewnym poziomie traci całkowicie na atrakcyjności . Staje się smutnym przymusem.
Jakie są wasze odczucia ?
Na koniec piosenka która najbardziej mi się z UK kojarzy . Punk jeszcze żyje moi drodzy .




 

5 komentarzy:

  1. Niestety, również nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że "angielski prawie każdy zna". Odczuć to można w wielu krajach. Będąc na wakacjach w Turcji nie sposób było się porozumieć, nieliczna młodzież wykazywała jakąkolwiek znajomość języka, a i to nie gwarantowało całkowitej możliwości porozumienia się. No cóż - co kraj to obyczaj, jednakże sądzę, że ta "wszechobecność" języka angielskiego jest troszkę przereklamowana.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog. Chyba dopiero powstał, ale natknąłem się na niego i nie żałuje. :)
    Ale teraz słowem o temacie.
    Tak więc angielski jest dobry jako kolejny język naturalny, używany w zakresie narodu. Jeśli ktoś czuje chęć to powinien móc się z własnej woli uczyć angielskiego na takiej samej zasadzie jak ktoś się uczy np. węgierskiego, irlandzkiego itp.
    W obecnym stadium angielski internacjonalnie to tak naprawdę "Globish", albo "Engrish", czyli w większości migi przeplatane z kilkoma angielskimi słowami.
    Angielski jest po prostu, najzwyczajniej trudny i nie spełnia roli jako język międzynarodowy, bo... nomen omen, został stworzony w innym celu.
    Angielski jest przereklamowany. To, że atakują nas nim w wielu miejscach nie znaczy, że ten język znamy dobrze. Obecna edukacja szkolna w zakresie języka angielskiego niestety daje słabe efekty mimo bardzo szybkiego przerabiania materiału... jest to głównie zjawisko tworzone przez wszelakie idiomy, nieregularności itp.

    Rozwiązaniem byłby język sztuczny (tak, mam na myśli Esperanto)... niestety aby ten sen się spełnił potrzeba nauczać w szkole tego języka sztucznego (Esperanto). Problem istnieje od wieków, rozwiązanie jest znane jednak ktoś to blokuje... na prawdę nie wiem co staje na drodze wprowadzeniu Esperanta do szkół (nie mówię tu o wielkich szaleństwach - jeden/dwa lata nauki na początku szkoły podstawowej i już na podstawowy zakres by starczyło, jednocześnie dając miejsce na ten nieszczęsny angielski - taki kompromis).

    Cetere, uważam, że jeśli mamy wybierać język międzynarodowy wśród języków narodowych to ja bym stawiał na jeden z tych trzech: rosyjski, japoński, chiński. Chiński ma prostą, logiczną gramatykę, japoński tak samo, a rosyjski ma spore wpływy i jest dość popularny jednocześnie będąc łatwym do przyswojenia Słowianom... swoją drogą jest łatwiejszy od np. angielskiego.

    Dobra, napisałem się, że szok. Trochę zajmie miejsca ten komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anonimowy :
    Moim zdaniem blokadą jest po pierwsze ilość esperantystów w Polsce a po drugie generalnie podejście do esperanta jako jakiegoś niezrozumiałego bezsensownego tworu .Wątpie żeby ktokolwiek chciał uczyć dzieci w podstawówkach esperanta . A szkoda bo sama nauka jest przyjemna.
    Z pozostałymi językami jest jeden zasadniczy problem : żeby je opanować trzeba poznać inny alfabet . Nie każdy ma tyle chęci żeby to zrobić .
    Dzięki za komentarz,pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jeszcze zaznaczę, że w językach chińskich (których głównym reprezentantem jest mandaryński) nie ma alfabetu jako takiego, są jedynie znaki i jest ich tysiące, i żeby móc się skutecznie porozumiewać trzeba znać ich naprawdę sporo. Inna sprawa jest z koreańskim, gdzie alfabet rzeczywiście istnieje (Hangeul), jednak jest to ponoć język znacznie trudniejszy od takiego mandaryńskiego głównie pod względem gramatyki.
    Także uważam, że esperanta można by uczyć w szkołach. Trzeba zaznaczyć, że jest to język znacznie uproszczony w stosunku do języków naturalnych, przez co nauka jego jest znacznie łatwiejsza i też szybsza. Myślę, że nawet trzy letnia nauka tego języka pozwoliła by uczniom porozumiewać się nie tylko w podstawowych sytuacjach.
    Zgadzam się także ze stwierdzeniem autora posta - angielski w szkołach nie jest zbyt dobrze uczony (zresztą nie tylko angielski), to głównie zależy od nauczyciela, ja akurat trafiłem na naprawdę dobrego nauczyciela i mogę przyznać, że czegoś się jednak z angielskiego w liceum nauczyłem. Tylko, że to był entuzjasta tego języka, a sam widzę, że wiele osób uczy angielskiego właściwie z przymusu, a nie z chęci dzielenia swojej pasji (której często tacy nauczyciele nawet nie mają).
    Takie moje zdanie. ;)
    Mam nadzieję, że nikt nie ma mi za złe, że odkopałem temat sprzed miesiąca, ale o blogu dowiedziałem się stosunkowo niedawno i naprawdę mi się podoba.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeciwnie,jest mi bardzo miło że odświeżasz temat .
    Masz racje ,jeśli się trafi na pasjonata danej dziedziny,nauka staje się znacznie bardziej efektywna .Częste zmiany nauczycieli też nierzadko mieszają uczniom w głowach .
    Co do esperanta w szkołach..ciężko byłoby wprowadzić do programu nauczania lekcje obowiązkowe (bo na zdrowy rozsądek z jakiej racji akurat esperanto skoro żaden inny kraj go nie wprowadził )
    Poza tym w szkole podstawowej nauczanie eo byłoby trudne.
    Natomiast dobrym pomysłem byłoby esperanto jako zajęcia alternatywne. Esperanto jako język obcy,który uczeń wybiera dobrowolnie .

    OdpowiedzUsuń